niedziela, 2 marca 2014

Marzec

Kiedy? Jak to się stało? Marzec? Już?

A jednak. Plany się posypały: niedoczas, nadgodziny, chorujące dziecko, biegunkowy oddział w domu.
1 lewel Shredu zrobiony ledwie w połowie, HIITy tylko tyle, żeby zobaczyć o co chodzi i gdzie jest kres moich możliwości. Ale podoba mi się, w przeciwieństwie do Jillianowego Shredu, do którego się zmuszam.
Jedzeniowo nieźle, poza wielką wpadą tłustoczwartkową: zjadłam tyle pączków, ile przez ostatnie 6 lat. Rzadko jadam pączki. 
Co dalej? dalej jak dotąd, tylko lepiej :) Grafik pracowy wygląda nieźle, dam radę ćwiczyć w wyznaczonym trybie. Brzuch zmniejszył mi się znacznie i chcę wierzyć, że to nie jest wyłącznie efekt jelitówki.

Fajnie mi się żyje. Fajnie mi w świecie.





1 komentarz:

  1. Współczuję Ci jelitówki. Cholernie upokarzające i nieprzyjemne ustrojstwo. Z drugiej strony jak kiedyś w ciągu jednej nocy zrzuciłam z siebie 3kg, to tak mi już zostało i nie przytyłam;) zawsze są jakieś pozytywne strony!

    OdpowiedzUsuń